Heńkowe perypetie #5 – „Matka daj mi w końcu jeść – część druga”.

CD..

Henio zadowolony z pozostawienia śmierdzącej niespodziani na środku chodnika wesoło merdając ogonem i z wywieszonym na bok jęzorem podbiegał do mnie co chwila, plącząc się w smyczy niczym kot we włóczce wełny. Tymczasem ja z nerwami w strzępach próbuję opanować zarówno wesołość łobuza jak i napływające do oczu łzy (dołożyć do tego PMS i już jest mieszanka wybuchowa). …. OK! kupa sprzątnięta, Henio „względnie” spokojny, można wracać do domu! W drodze powrotnej zastanawiałam się czym jeszcze zaskoczy mnie ten dzień… długo czekać nie musiałam ponieważ zza rogu wyłonił się dumny, biało czarny KOT! O zgrozo!

Continue reading „Heńkowe perypetie #5 – „Matka daj mi w końcu jeść – część druga”.”

Heńkowe perypetie #4 – „Matka! Daj mi w końcu jeść – część pierwsza”.

Człowiekowi przychodzą różne myśli do głowy kiedy ma za dużo wolnego czasu. Jedni decydują zapisać się na siłownię, drudzy rozwijają swoje zdolności artystyczne, inni zakładają działalność gospodarczą … a ja … kupiłam sobie psa! Pracy przy owczarku niemieckim jest co nie miara, a jak ma się takiego łobuza jakiego mam ja to śmiało mogę rzec, że dzień wypełniony jest do granic możliwości. Dołóżmy do tego codzienne obowiązki domowe i wyjdzie nam …. PUSTA PSIA MISKA. Opowiem Wam jak zapomniałam nakarmić psa.

Continue reading „Heńkowe perypetie #4 – „Matka! Daj mi w końcu jeść – część pierwsza”.”

Heńkowe perypetie #3 – „HENIEK! Ja przez ciebie dostanę zawału!”.

Poprzednie części „Heńkowych perypetii” były utrzymywane w dosyć humorystycznym tonie. Wpis, który dzisiaj przeczytacie nie doprowadzi Was do łez wywołanych śmiechem a o zawał serca! Przez chwilę poczujecie się zupełnie jak ja w momencie, kiedy mój Henry Wspaniały Ociężały postanowił się zbuntować i zwrócić się przeciwko mnie niczym Brutus. Zapraszam na kolejną opowieść o moim psijacielu, który przechodził wyjątkowo paskudny psi bunt!

PS. Czcionki niestety na chwilę obecną nie jestem w stanie powiększyć. WordPress postanowił „ulepszyć” swoją platformę :-/

Continue reading „Heńkowe perypetie #3 – „HENIEK! Ja przez ciebie dostanę zawału!”.”

Heńkowe perypetie #2 – „Heniek! Oddaj mi stanik!”.

Rzecz działa się w północnej Anglii, w grudniu, roku Pańskiego 2021. Końcówka tego akurat miesiąca w roku nie należy do najłatwiejszych do przeżycia w ciszy i spokoju. Stresu związanego z przedświątecznymi porządkami jest co niemiara i dokładanie dodatkowych zmartwień może przysporzyć nie lada kłopotów. Człowiek zaganiany z rękoma po łokcie oblepionymi w cieście drożdżowym, lata jak ćma po chałupie ze ścierami w jednej ręce a w drugiej z rurą od odkurzacza i ostatnią rzeczą o jakiej myśli to kupowanie sobie bielizny! Zapraszam na drugą część „Heńkowych perypetii”.

Continue reading „Heńkowe perypetie #2 – „Heniek! Oddaj mi stanik!”.”

Heńkowe perypetie #1 – „To nie ja, to Heniek”.

Odkąd pojawił się Henry w moim życiu to świat przewrócił mi się do góry nogami! Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że znaczenie słów „są psy i owczarki niemieckie” w końcu znalazło swoje uzasadnienie w rzeczywistości. Dotarło do mnie to, co inni chcieli mi przekazać. Henry ma już teraz 13 miesięcy i przechodzi psi bunt. Z tego powodu w naszym pokopanym stadzie dzieją się jakieś dziwne, niewytłumaczalne „zjawiska”! Dajcie mi chwilę! Zaparzę sobie melisy, wezmę walerianę i opiszę Wam co nam się przydarzyło! Zapraszam Was na serię wpisów o „Heńkowych perypetiach”.

Continue reading „Heńkowe perypetie #1 – „To nie ja, to Heniek”.”