
Człowiekowi przychodzą różne myśli do głowy kiedy ma za dużo wolnego czasu. Jedni decydują zapisać się na siłownię, drudzy rozwijają swoje zdolności artystyczne, inni zakładają działalność gospodarczą … a ja … kupiłam sobie psa! Pracy przy owczarku niemieckim jest co nie miara, a jak ma się takiego łobuza jakiego mam ja to śmiało mogę rzec, że dzień wypełniony jest do granic możliwości. Dołóżmy do tego codzienne obowiązki domowe i wyjdzie nam …. PUSTA PSIA MISKA. Opowiem Wam jak zapomniałam nakarmić psa.
Lato roku 2022 przejdzie chyba do historii z powodu wysokich temperatur. W Anglii słupki rtęci latem rzadko przekraczają 25st, dlatego blisko 40st upału dały się we znaki chyba wszystkim! Nie chciało się robić dosłownie nic, tylko siedzieć, pić zimne napoje i chłodzić się przed wiatrakiem. Cały sierpień był okropnie gorący więc nawet nie było mowy o jakichkolwiek większych porządkach. Dlatego jak tylko się ochłodziło (czytaj: zrobiło się w końcu normalnie 🙂 ) to od razu zabrałam się za sprzątanie.

Kobietę, która wpadnie w „szał” sprzątania, najlepiej omijać szerokim łukiem. Bo któż chciał by znaleźć się między rurą od odkurzacza a ścierką do podłogi? Henio biedula też mnie omijał. Schodził mi z drogi jak tylko mógł. Ale kobiety już takie są i aby to zrozumieć …. ymmm … nie! …wróć … Tego nie da się zrozumieć 😁 … Czytaj dalej!
Dzień zaczął się (nareszcie) normalnie, czyli deszczem 😅 Była to sobota, więc mogłam trochę dłużej pospać …. a nie … czekaj! Nie pospałam … ponieważ mój pies nie załatwi się na ogrodzie tylko trzeba iść z Lordem na szybką sikupę (nawet wtedy jak ma biegunkę). Obudził pół osiedla o szóstej rano szczekowyciem, stawiając przede wszystkim mnie na równe nogi. Widocznie kot za głośno chodził lub komar beknął. Jedno z dwóch!

Wyskakuję zatem z łóżka jak sierściuch 😸 z gorącej wody, pędzę do łazienki, bo przecież nie będę ludzi straszyć swoim wyglądem. Szybki ogar. Ciuchy byle jakie na zad wkładam! Zbiegam na dół! Nagle za mną słyszę dudnienie, niczym tętent rozpędzonego bydła na pastwisku i głośnie … srubudu na samym dole. Zupełnie się tym nie przejęłam, ponieważ przez te wszystkie miesiące spędzone z Heńkiem zdążyłam się do dźwięku spadającego z wysokości czołgu przyzwyczaić. Henio po prostu … zapomina, że ma cztery łapy.
Biegnę do kuchni, włączam czajnik, co by mieć już ciepłą wodę jak wrócę z Lordem z sikupy. W międzyczasie szukam nerwowo obroży i smyczki, bo przecież nie może leżeć to w jednym miejscu … bo i po co! Jeszcze na dodatek wywinęłam orła na tarasie. Nie zauważyłam … wymymlanej poprzedniego dnia … piłeczki! A Heńkowi w to graj oczywiście… Matka była przecież taka fajna kiedy leżała jak długa prawie robiąc szpagat! Zabawy miał na całego.
Dobra! Biorę gada na spacer z nadzieją, że zrobi to i owo w miarę szybko … tak … nadzieja matką głupich. Zamiast załatwiać swoje fizjologiczne potrzeby to menda postanowiła wszystkie ździebełka traw wywąchać! Cztery razy podnosił nogę do sikania i się rozmyślał. No co za potwór! Kawy mi już nie było trzeba! A … i jeszcze nie wspomniałam, że padał intensywny deszcz…

… a czas uciekał!
Zamiast spędzić parę minut na porannym spacerze to przez jego fobię wąchania każdej trawki i kamyczka zajęło nam to 40 minut. Czasami się zastanawiam czy on tego przypadkiem nie robi specjalnie, żeby przedłużyć sobie spacerek. Ta menda jest do tego zdolna 🙂
Na ten dzień zaplanowane miałam porządki. Chciałam w końcu ogarnąć moją chałupę, co bym nie musiała już więcej potykać się jak nie o zabawki Helmuta to o stertę ubrań. Podczas gdy potwór wybierał miejsce do oddania moczu, ja układałam sobie w głowie plan działania na ten „przepiękny” dzień. Na mojej liście znalazło się mycie okien, zmiana pościeli, pranie, ogólne sobotnie sprzątanie i obiad. No niby nic takiego ale dołożyć do tego sobotnie zakupy i przeglądanie tiktoka to może czasu naprawdę zabraknąć.
Nagle z zadumy wybija mnie telefon. Patrzę? Numer nieznany! Co za licho podkusiło mnie odebrać tą rozmowę to nie wiem!
– Halo? – po głosie można było już wywnioskować, że jestem na siebie zła.
– Cześć Ania, Agnieszka Bąk z tej strony. Przyjechałam do Anglii dwa dni temu i od razu pomyślałam sobie, że do Ciebie przyjadę. Nie widziałyśmy się kupę lat! Bardzo jestem ciekawa Co u Ciebie słychać. Mamy tyle sobie do opowiedzenia. Zatrzymałam się u mojego brata, Adama, pamiętasz go prawda? Podkochiwałaś się w nim. Mieszka bardzo blisko Ciebie. Będę dzisiaj o 17:00, przywiozę ze sobą wino, to które najbardziej lubisz. Ah! Mam nadzieję, że nie masz żadnych planów na ten wieczór? … Ania? Jesteś tam?
Moje szare komórki ledwo mogły nadążyć nad przekazywaniem do odpowiedniej części mojego mózgu potoku informacji jakie płynęły z ust niejakiej Agnieszki Bąk. Musiała minąć chwila, żeby w końcu zaczął w pełni pracować, a bez porannej kawy jest to niemal u mnie niemożliwe do zrealizowania. A Henio … dalej wąchał trawkę.

– Jestem, jestem – odezwałam się po krótkiej chwili, wciąż nerwowo przeszukując w swojej bazie danych, kim do licha jest Agnieszka Bąk. Okazało się, że niejaka Agnieszka Bąk to w rzeczywistości Agnieszka Pacan, która zmieniła nazwisko po wyjściu za mąż.
– Oj! Agnieszka! Mmmmmiło Cię słyszeć po tylu latach. OCZYWIŚĆIE – wciąż nie dowierzając, że to mówię – zaapppraszam – powiedziałam, cedząc słowa przez zęby.
Deszcz dalej intensywnie padał, spływając po mojej twarzy i schładzając rozgrzane z nerwów czoło i policzki. Świat wokół mnie wcale nie współczuł, wręcz przeciwnie. Samochody nerwowo przejeżdżały koło nas, jak by na złość nie omijając żadnej większej kałuży, … a Henio? Henio stwierdził, że zrobi w końcu kupę … na chodniku!

CDN…