
Poprzednie części „Heńkowych perypetii” były utrzymywane w dosyć humorystycznym tonie. Wpis, który dzisiaj przeczytacie nie doprowadzi Was do łez wywołanych śmiechem a o zawał serca! Przez chwilę poczujecie się zupełnie jak ja w momencie, kiedy mój Henry Wspaniały Ociężały postanowił się zbuntować i zwrócić się przeciwko mnie niczym Brutus. Zapraszam na kolejną opowieść o moim psijacielu, który przechodził wyjątkowo paskudny psi bunt!
PS. Czcionki niestety na chwilę obecną nie jestem w stanie powiększyć. WordPress postanowił „ulepszyć” swoją platformę
Wydarzenia, które Wam opiszę, miały miejsce w czasie, w którym ważyły się moje losy w pracy, czyli koniec grudnia 2021 i początek stycznia 2022. Stres związany ze zmianami wprowadzanymi przez fabrykę był ogromny. Do końca nie wiedziałam, czy zostaję w tej pracy czy też mam szukać nowej, dlatego też, ostatnią rzeczą o jakiej marzyłam był nastoletni, psi bunt i wirus „piej grypy?”, który zaatakował nie tylko mojego łobuza ale i też większość psów w UK.
Nastoletni bunt dopada nie tylko ludzi ale również i psy. Jedynym dobrym rozwiązaniem i poradzeniem sobie z tym problemem jest po prostu jego przetrwanie. Tak, wiem! Łatwo powiedzieć, trudniej to zrobić. Znam ten ból. Tylko ja, moja poduszka i cztery ściany mojego pokoju wiemy ile łez wylałam przez to moje 41 kilogramowe „szczęście”. Co drugi dzień mówiłam sobie: „Koniec tego! Pozbywam się go!”, rzucałam smyczą, szłam z płaczem spać, po czym następnego dnia budziło mnie hehadło i cały cyrk powtarzał się na nowo niczym w filmie „Dzień świstaka”. I tak oto przetrwałam z „gadem” już rok pod jednym dachem.
Różne teorie i fakty krążą o tym, kiedy się rozpoczyna i kończy psi bunt. Podejrzewam, że każdy będzie miał własne zdanie, bazując na swoich doświadczeniach z psami. Moja poprzednia sunia w wieku dorastania lubiła bardzo uciekać; jak tylko czuła wolność to szła w długą jak strzała i tyle ją widzieli. Wracała oczywiście ale nie pozwalała się złapać. Pamiętam też, że bardzo ciągła na smyczy i w żaden sposób nie dawało rady jej uspokoić. Jak to zmieniliśmy? A nijak 😀 Samo przeszło. Jedyne co pamiętam, to to że często jeździła na wieś gdzie miała latem otwarty dom przez cały czas i mogła sobie swobodnie wchodzić i wychodzić. Czy to ta metoda podziałała? Być może! Pamiętam, że przetrwaliśmy jakieś półtora roku jej życia z nerwami na ranieniu i w strzępach ale po tym czasie była istnym aniołem i prawdziwym przyjacielem. Bardzo ją kochałam.

Co człowiek to nowe doświadczenia z psami i nowe historie. Należy też pamiętać, że każdy pies jest inny i ma inny charakter, dlatego też nie można bazować tylko na tym co jest napisanie w Internecie czy w książce. Nie ma odpowiedzi na to kiedy kończy się psi bunt, są tylko domysły.
Piruety na ulicy!
Henio jak miał około roku to dostawał bzika. Potrafił z aniołka zamienić się w diabełka, którego ciężko było opanować. Kiedyś podczas wieczornego spaceru coś mu dosłownie odbiło i ni z gruszki ni z pietruszki zaczął odstawiać piruety na smyczy. Ósemkom i esomfloresom nie było końca. Jak już wydawało mi się, że mu to minęło to zaś wpadał w szał i zaczynał kręcić się na smyczy jak szalony. I nie było by w tym nic złego a nawet nie denerwowałabym się wcale, gdyby nie fakt, że znajdowaliśmy się na wąskim chodniku przy ruchliwej ulicy :O

W pewnym momencie tak bardzo mocno pociągnął, że aż wyrwał mi się ze smyczą z ręki. Uwierzcie mi, że oczami wyobraźni widziałam jak wpada pod samochód pociągając i mnie za sobą. Na szczęście była dość późna godzina i był mały ruch, dlatego też szybko wybiegłam na środek ulicy i zaczęłam machać jak jakiś kontroler ruchu lotniczego, żeby zatrzymać nadjeżdżające samochody. Szczęście w nieszczęściu, że Henry nie ucieka ode mnie, nawet jak się wyrwie to stara się trzymać blisko, przez co łatwo można go złapać.
Stałam tak więc bezradnie na środku ulicy i tylko czułam jak do oczu napływają mi łzy … wydawało mi się, że ta chwila trwa wiecznie. A Henio? Biegał tak biedak od krawężnika do krawężnika dopóki nie stracił tchu … wtedy dopiero mogłam go złapać.
Czy byłam zła? Tak! Na siebie, ponieważ nie wiedziałam jak mu pomóc.
Henry czasami w taki sposób okazuje swój stres, dlatego ostatnią rzeczą jaką potrzebował w tamtym momencie była moja złość na niego. Psy w okresie dojrzewania przechodzą huśtawkę emocjonalną, z którą radzą sobie na różne sposoby, dlatego złoszczenie się i dodawanie im dodatkowego stresu tylko pogarsza sytuację. A NAJGORSZĄ RZECZĄ JEST BICIE PSA!!
Wiecie co jest jeszcze bardziej smutne? Że sytuacja powtórzyła się jeszcze dwa razy i dwa razy musiałam zatrzymywać ruch uliczny.
Wirus! „Niech jeszcze i to!”.
Pomijając fakt, że Henry przechodzi psi bunt, to muszę powiedzieć, że ma wspaniały charakter. Jest bardzo odważnym psem, niczego się nie boi … no … może z wyjątkiem upadającej szczotki na kijku do zmiatania 😀 Mój bohater (jak i w większości owczarki niemieckie) są bardzo wytrzymałe na ból. Mogą pracować, wykonywać zadania nie okazując najmniejszej oznaki, że coś im dolega. Tak jest i z moim psem. Pamiętam, jak kiedyś wybrałam się z nim na agility kurs i niechcąco dotknął ogrodzenia, które było pod napięciem. Biedaczek tak bardzo skomlał, że miałam już z nim uciekać ale po pewnym czasie przestał i zainteresował się ładną sunią 😀 Dlatego też zostałam i dokończyłam trening tego dnia. Henio pomimo bólu jakiego doznał bez problemu wykonywał wszystkie zadania. To był ostatni dzień, kiedy byliśmy na tym kursie. Postanowiłam więcej tam nie chodzić, bo kto mądry organizując takie kursy (na farmie) zaprasza inne osoby z psami i stawia płot pod napięciem, nie umieszczając przy tym żadnej tabliczki z ostrzeżeniem?!
Wszyscy wiemy, kiedy rozkłada nas grypa, czujemy się kilka dni, delikatnie mówiąc, nieswojo, obolało. Tak samo przechodzą to psy. Co prawda widziałam, że mój łobuz od dwóch dni zachowuje się inaczej ale zupełnie nie powiązałam tego z chorobą psią. Wieczór poprzedzający Heńka chorobę, spędziłam na jego doszkalaniu.
Sami sobaczcie jak ładnie współpracował tego wieczora:
Następnego dnia rano, Heniek wymiotował tak bardzo, że aż pojawiła się krew w wymiocinach i w kale. Na szczęście, udało mi się dostać się tego samego dnia do weterynarza i dostał antybiotyki ale nie pomogły niestety na biegunki. I tutaj zaczynają się problemy, ponieważ mój Wielki Wspaniały Ociężały Henry vel Łobuz za nic nie załatwi się na ogrodzie!! Woli wstrzymać sraczkę niż załatwić się na ogrodzie. A co matka wtedy robiła? Druga w nocy, z zaspanymi oczami i w deszczu ze śniegiem popieprzała z Heniutkiem na sikupę!! Oj dał nam popalić wtedy dał!
Taki stan rzeczy trwał dobrych pięć dni, aż w końcu wszystko się unormowało. Ale niestety nie skończyło, ponieważ mój cwaniaczek wykombinował sobie, że może w ten sposób wyciągnąć nas na ponadplanowe spacerki 😀

Heńkowe perypetie #1 – „To nie ja, to Heniek”.
Odkąd pojawił się Henry w moim życiu to świat przewrócił mi się do góry nogami! Jakież było moje zdziwienie, kiedy okazało się, że znaczenie słów „są psy i owczarki niemieckie” w końcu znalazło swoje uzasadnienie w rzeczywistości. Dotarło do mnie to, co inni chcieli mi przekazać. Henry ma już teraz 13 miesięcy i przechodzi psi bunt. Z tego powodu w naszym pokopanym stadzie dzieją się jakieś dziwne, niewytłumaczalne „zjawiska”! Dajcie mi chwilę! Zaparzę sobie melisy, wezmę walerianę i opiszę Wam co nam się przydarzyło!

Heńkowe perypetie #2 – „Heniek! Oddaj mi stanik!”.
Rzecz działa się w północnej Anglii, w grudniu, roku Pańskiego 2021. Końcówka tego akurat miesiąca w roku nie należy do najłatwiejszych do przeżycia w ciszy i spokoju. Stresu związanego z przedświątecznymi porządkami jest co niemiara i dokładanie dodatkowych zmartwień może przysporzyć nie lada kłopotów. Człowiek zaganiany z rękoma po łokcie oblepionymi w cieście drożdżowym, lata jak ćma po chałupie ze ścierami w jednej ręce a w drugiej z rurą od odkurzacza i ostatnią rzeczą o jakiej myśli to kupowanie sobie bielizny!

Ja i mój Wielki Wspaniały Ociężały Henry vel Łobuz czekamy na wasze komentarze i aktywność zarówno pod tym wpisem jak i na innych mediach społecznościowych.
Dołącz do naszej grupy na FB – „Z psem po świecie” oraz zaobserwuj nas na YT & Instagramie.
Contact with me:
mariatanna@gmail.com
Follow us: