
Tak! Zdecydowałam się na podanie Henremu implant hormonalny. W tym wpisie opowiem Wam o wszystkich moich przemyśleniach i doświadczeniach oraz wyjaśnię Wam dlaczego właśnie na implant się zdecydowałam a nie na przykład na kastrację. Jak się zmienił (i czy w ogóle się zmienił) mój łobuz? Czy wpłynęło to negatywnie na jego zdrowie? Jaki ma stosunek do innych psów? Na te i na wiele innych pytań postaram się Wam odpowiedzieć.
Implant hormonalny – co to takiego?
Implant hormonalny to nic innego jak kastracja chemiczna, czyli taka psia antykoncepcja. Wiele osób decyduje się na kastrację chirurgiczną ale jest to zabieg nieodwracalny, więc należy się poważnie zastanowić nad taką decyzją. Implant hormonalny ma tą zaletę, że jest tymczasowy i pies może po określonym czasie zostać na przykład … tatusiem lub mamusią 🙂
Tymczasowa „antykoncepcja”.
Dokładnie tak bym odpowiedziała komuś kto by się pytał co to jest implant hormonalny. Główne przeznaczenie tego „cuda” to oczywiście zapobieganie „popędowi”, lub/i zapobieganie niechcianemu szczęściu. Na implant decydują się częściej właściciele psów niż suczek, chociaż posiadanie zarówno suczek jak i psów jest dość kłopotliwe jeżeli występują „te trudne dni”. Sama miałam dwie mądre suczki w swoim życiu i doskonale wiem o czym mówię. Pierwsza Sunia (tak ją nazwaliśmy bo była wzięta z ulicy, ktoś ją wyrzucił z samochodu chyba), kilka razy nam uciekła ale tylko raz wróciła z niespodzianką … po nocnych … imprezach. Pozostawiła po sobie Mikę, której najwyraźniej przekazała gen romansowania i ta również dawała nogę. Do końca nie wiem jak ona mogła przecisnąć głowę przez tak zaciśniętą obrożę. (Na zdjęciu poniżej: Sunia mama, Mika ze złamanym ogonkiem i jej siostra dająca mi buziaka).

Zarówno psy jak i suczki zupełnie tracą kontakt z rzeczywistością w TE dni i nic na nich nie działa. Żadne wołanie i krzyczenie za psami nie sprawi, że posłuchają i wrócą. U suczek jest to troszkę inaczej, ponieważ przez pierwsze kilka dni cieczki sunie zupełnie nie dopuszczają do siebie psów, są agresywne i czasami atakują adoratorów. Popęd seksualny występuje dopiero gdzieś w połowie (nazwijmy to) cyklu. Wtedy to są nader chętne na igraszki i wybierają jak w ulęgałkach. Po upojnej nocy sunie nasycone już miłostkami mają dość i ponownie odstraszają samców. Bo wiadomo: kobieta zmienną jest i basta 🙂
Samce natomiast wydaje mi się cierpią bardziej, ponieważ nie dość, że muszą adorować i pilnować swojej wybranki przez kilka dni (jak nie tygodni) to jeszcze walczyć o nią z innymi psami nic przy tym nie jedząc. Pamiętam jak za każdym razem przed klatką gromadziło się stado bezpańskich (pańskich również) psów i walczyło ze sobą, stwarzając przy tym zagrożenie dla przechodniów. Wiele razy musiałam wychodzić z niedzielnej mszy z kościoła ponieważ psy wchodziły za mną i mnie pilnowały (czuły zapach cieczki Miki).
Gdybym teraz miała znaleźć się w podobnej sytuacji to z pewnością zdecydowała bym się na sterylizację Miki. Dlaczego? Ponieważ sunie mają tendencję do ciąż urojonych a to bardzo źle wpływa na psychikę psa … i na człowieka również. Z Heniem natomiast nie mam na razie żadnych problemów, ponieważ w Anglii wszystkie bez mała psy są wykastrowane więc problem po części sam się rozwiązał.
Dlaczego zatem implant?
Henry jest wspaniałym i mądrym psem. Z dnia na dzień zaskakuje mnie czymś nowym. Bardzo szybko uczy się nowych sztuczek i komend a swoją inteligencją czasami przerasta niejednego człowieka. OK! Może i go idealizuję ale z pełną powagą śmiem stwierdzić, że trafił nam się straszny mądrala.
Poza licznymi zaletami, Henio ma również kilka wad. Jedną z nich jest niechęć do psów, co nie jest u tej rasy rzadkością. Mój bohater lubi również mnie bronić przed innymi psami i to właśnie stwarza mi najwięcej problemów. Liczne szkolenia pod nadzorem „specjalistów” nie sprawiły, że Henio się uspokoił z psami. Bywały też takie dni, kiedy nachodziły mnie myśli, żeby go już oddać 😦 Prawie każdego dnia wracałam ze spacerów spłakana, ponieważ Henry wyskakiwał do każdego napotkanego psa, a uwierzcie mi: w UK jest ich SPORO!
Wiele ludzi wspominało mi, że kastracja psa sprawi, że pies łagodnieje, chociaż nie jest to regułą, ponieważ istnieją przypadki, kiedy wcale a wcale nie zmienia to psiego charakteru. Pytanie zatem: Dlaczego ludzie decydują się na kastrację psa?” (chyba jedynie po to aby nie męczyły się kiedy sunie mają cieczki).
Wspominałam wcześniej, że zabieg ten jest nieodwracalny, zatem o żadnym potomstwie nie może być mowy. Henry natomiast jest tak wspaniałym psem (poza schizą na psy), że nawet jak by tam przypadkiem wpadł w oko jakiejś suni i poszedł na lewiznę to bym nie protestowała, bo szczerze to bardzo chciała bym mieć Heńka potomka 🙂 Oczywiście nie zamierzam w żaden sposób zarabiać na Heńku, ponieważ jestem przeciwniczką pseudohowowli.
Nawiązując zatem do tematu Heńka charakteru to nadszedł taki moment załamania, że zaczęłam szukać w Internecie alternatywy zamiast zabiegu kastracji i okazało się, że istnieje takie coś jak IMPLANT HORMONALNY i po kolejnym wyskoku Heńka stwierdziłam, że spróbuję tej metody, która jest tymczasowa i działa tak samo jak kastracja a jak dobrze wpłynie na charakter psa to zdecyduję się na tą normalną kastrację.
Jak działa implant?
Wszelkie informacje odnośnie implanta uzyskałam od weterynarza tutaj w UK. Wspomniał, że są dwa rodzaje implantów: działający na 6 miesięcy i na 12 miesięcy, przy czym pierwszy to koszt około 180GBP a ten drugi drugie tyle. Okazuje się też, że ze względów finansowych Anglicy decydują się na operację, której nie trzeba „odnawiać” co pół roku lub co rok. Twierdzą, że operacja jest tańsza, zapominając jednak o skutkach ubocznych samej operacji. Psy po kastracji są podatne na otyłość oraz raka. Czy zatem implant jest mniej szkodliwy dla psa? Wątpię.
Należy również wspomnieć, że po wizycie u weta implant zaczyna działać dopiero po upływie 6 tygodni, zatem jak planujecie jakieś wakacje lub psie randki to należy o tym pamiętać!
Weterynarz przeprowadza zabieg wszczepienia implanta na jednej wizycie i zazwyczaj jest to okolica karku. Osobiście nie byłam przy tym ale słyszałam jak Henio zaskomlał, biedula 😦 Nie ukrywam! Serce mnie wtedy zabolało.
Czy Henry „złagodniał”?
Po upływie 6 miesięcy już mogę z pełną stanowczością powiedzieć, że już nie zdecyduję się na wszczepienie Heńkowi implanta. Mój łobuz wcale się nie zmienił do innych psów i nie złagodniał. Co prawda ma już ponad dwa lata i powoli staje się dorosłym psem a co za tym idzie troszkę bardziej spokojnym i nieraz opanowanym ale i tak to nie jest to, czego się spodziewałam. Więc na chwilę obecną nie widzę sensu przeprowadzać też kastracji.
inne skutki uboczne?
Skutkiem ubocznym podania Heńkowi implanta jest lekkie przybranie na wadze, jednak z drugiej strony brał również sterydy więc nie jestem w stanie stwierdzić, czy Henry przytył z powodu implanta czy może z powodu przyjmowania leków? Stawiam jednak na to drugie. Nie mniej jednak należy pamiętać o fakcie, że psy mogą lekko nabrać ciała.
Uwagi końcowe!
Pewna osoba na moim kanale na You Tube prosiła mnie o radę w sprawie jej owczarka, który lubi uciekać za suczkami w cieczce, przy czym bywa też agresywny. Stawiając się na miejscu tej osoby zdecydowała bym się na podanie psu implanta lub ewentualnie pomyślała o późniejszej kastracji chirurgicznej.
Muszę też podkreślić, że wszystkie informacje przeze mnie wspomniane są na bazie moich własnych obserwacji i przeżyć. Przed podjęciem jakiejkolwiek decyzji proszę SKONTAKTUJ SIĘ Z WETERYNARZEM!
Dobro psa jest najważniejsze 🙂