Pierwsza wycieczka Henrego po Wielkiej Brytanii odbyła się kiedy miał 5 miesięcy i było to w kwietniu 2021r. Udaliśmy się wówczas do Scar House Reservoir, czyli nad piękną angielską tamę, która znajduje się około 45 minut drogi od mojego domu. Zupełnie nie wiedziałam czego się spodziewać, to było zarówno dla mnie jak i dla Heńka absolutną nowością. Zapraszam Was na relację z tej wycieczki. Opiszę Wam jak tam się dostać, czy w ogóle warto jechać z psem i czego można się spodziewać a czego unikać.
Gdzie jest Scar House Reservoir?
Anglikom można dużo zarzucić, zwłaszcza poczucie wyższości, jednak nie mogę się źle o nich wypowiadać jeżeli chodzi o ich dziedzictwo kulturowe. Mają doskonale, jak nie najlepiej, zachowaną historię, co pozwala dokładnie odtworzyć dzieje losów państwa. Anglia rzadko była napadana przez inne państwa, grabiona i niszczona jak na przyklad Polska, dlatego też możemy oglądać i zwiedzać średniowieczne zamki zachowane w doskonałym stanie. Scar House Reservoir chociaż nie jest sredniowiecznym zamkiem to i tak swoją architekturą przyciąga tysiące turystów każdego roku. Scar House jest wspaniałą zaporą, której początek budowy zaczyna się w 1894 roku. Dokładnej historii nie będę pisać, ponieważ nie wydaje mi się ona ciekawa. Ciekawsza jest natomiast architektura samej tamy. Na początku jednak pokażę Wam gdzie to wspaniałe miejsce się znajduje i jak tam dojechać.

Gdzie jest Scar House Reservoir? Miejsce to znajduje się na północy Anglii w North Yorkshire i aby tam dojechać trzeba uzbroić się w cierpliwość a najlepiej mieć dobry, mały ale terenowy samochód 😀 Anglia słynie z bardzo wąskich i krętych dróg i należy o tym pamiętać zanim wybierzecie się gdziekolwiek zwiedzać ich krajobrazy. Czasami bywa tak, że krótką drogę przejedziemy w trzy razy dłuższym czasie tylko dlatego, że droga jest tak wąska, że nie sposób aby minęły się dwa samochody. Od czasu do czasu można zjechać na małą zatoczkę aby przepuścić drugi samochód. Nie ma innego sposobu aby się w to miejsce dostać (przynajmniej tak mi się wydaje), ewentualnie zostają jakieś grupowe wycieczki z biur podróży.

Na zdjęciu satelitarnym widzicie nie jedną a dwie zapory, mniejsza nazywa się Angram Reservoir i powstała jako pierwsza. Aby tam dojechać najlepiej jechać autostradą A1 i skręcić na Bedale (w zależności oczywiście, z której strony byście się kierowali), następnie należy kierować się na Masham. Dokładną mapę umieszczam w pliku, który możecie pobrać klikając w poniższy link. Przy samej tamie znajduje się mała kawiarenka i kibelki 😉
Adres to: Unnamed Road, Lofthouse, Harrogate HG3 5SW
Pamiętajcie aby zarezerwować sobie kilka godzin, ponieważ łażenia jest tam co nie miara. Jest kilka szlaków wokół dwóch tam. Można zrobić krótszą rundkę wokół większej zapory i przejść drugą tamą która jest identyczna jak ta główna lub wybrać się na dłuższy spacer i przy okazji modlić się aby nie zaczął padać deszcz. My wybraliśmy tą pierwszą opcję bo nie mam kondycji 😀 i zajęło nam to około 3 godzin.
Po drodze nie ma żadnych punktów z wodą do picia więc radzę wziąć dla siebie i przede wszystkim dla psa coś do picia i jedzenia.
Niektóre zdjęcia pochodzą z czerwca 2021.



Czego można się spodziewać?
Z pewnością przepięknych widoków. Wychodząc z parkingu kierujemy się na lewo, musimy przejść krótki kawałek i naszym oczom ukazuje się przepiękne wejście na zaporę, która ma około 600 metrów długości. Po bokach z dwóch stron wejść na tamę są małe wieżyczki, które dodają temu miejscu niesamowitego uroku. Na środku natomiast jest punkt obserwacyjny utrzymany w tym samym stylu co reszta tamy. Stojąc na środku z jednej strony widzi się ogromną masę wody napierającej na tamę, z drugiej zaś wspaniałą dolinę przeciętą rzeką.





A co z piesami?
Głupie pytanie 😀 Ten wpis oczywiście by nie powstał gdyby nie można byłoby jechać tam z psem. Czworonogi oczywiście mile widziane, jednakże należy trzymać je na smyczy, ponieważ jak widzicie na zdjęciu, tamy te otoczone są wzgórzami i polami, na których pasą się owieczki. Henry podczas drugiej wycieczki w czerwcu wyrwał nam się z pięciometrową smyczą i pognał za owcami. Zbiegł 30 metrów w dół za nimi i ślad po nim zaginął! Myślałam, że to już koniec. Po psie! Jednakże po jakimś czasie stojąc nad brzegiem urwiska zauważyłam stado pędzących owiec, za nimi Heniek i falującą pięciometrową czerwoną smycz za nim. Kamień z serca mi spadł ale zaraz pojawił się inny problem! Jak go przywołać? Na szczęście usłyszał nasze wołanie i pomału zaczął się wdrapywać na górę. Owce padnięte, pies padnięty, nasze nerwy w strzępach i słońce, które wyjątkowo tego dnia było łaskawe. Szczęście w nieszczęściu polegało na tym, że nie było farmera. Pamiętajcie, że Anglicy mają prawo strzelać do psów w sytuacji, kiedy te zagrażają ich stadu!




Czy warto tam jechać?
TAK! Zdecydowanie warto tam pojechać. Na szlaku widziałam przeróżne osoby: starszych, młodych, rodziny z dziećmi a nawet osoby poruszające się na wózku. Droga nie jest usłana różami jak widzicie nawet na powyższym zdjęciu i często bywa tak, że trzeba przejść przez płot ze stopniami (?) i pomimo tych trudności widziałam ostatnio dużą rodzinę z dzieckiem na wózku inwalidzkim, więc nie ma rzeczy niemożliwych 🙂 Ograniczają nas często własne słabości. Henry tam nie miał żadnych zahamowań 😀 ganiał by owce bez względu na podłoże i przeszkody. Raz wlazł nam do tej zimnej wody i to właśnie wtedy miał pierwszy kontakt z wielką wodą, w której zamoczył swoje klejnoty 😀 Jak szybko wlazł tak jeszcze szybciej wyszedł. Kiedy wybraliśmy się tam w kwietniu to padał jeszcze śnieg więc nawet nie wiem jak zimna woda musiała być.
Pogoda.
😀 O pogodzie w Anglii należało by zrobić oddzielny wpis. Bywa zmienna niczym humor kobiety przed okresem. W kwietniu było co prawda zimno ale w miarę znośnie żeby zabrać tylko kurtkę, która tylko wygląda jak zimowa 😀 Przed wybraniem się na wycieczkę należy pamiętać, że:
- przysłowie „angielska pogoda” nie wzięło się znikąd,
- pada od początku listopada do końca marca,
- w jednym dniu możemy się spodziewać pogody ze wszystkich pór roku,
- na 70% będzie padać deszcz,
- musisz, ale to musisz! zawsze mieć parasolkę lub kurtkę nieprzemakalną wybierając się gdziekolwiek…. tak na wszelki wypadek.

Czego unikać?
Z pewnością farmera 😀




Chyba to tyle 🙂 Mam nadzieję, że wpis Wam się podobał. Napiszcie czego Wam brakuje w tym wpisie, co pomoże mi w przyszłości bardziej się przyłożyć i uniknąć klap.
Pozdrawiamy :*
2 Comments